Zmyłka


"Uczyń dla mnie znak - zapowiedź pomyślności, 
ażeby ci, którzy mnie nienawidzą, 
ujrzeli ze wstydem, żeś Ty, Panie, mi pomógł i pocieszył mnie" 
(Ps 86,17)

Kilka dni temu jechałam drogą, która jest w przebudowie. Pomijając oczywiste utrudnienia w ruchu, które mają miejsce w takich sytuacjach, często zmienia się też oznaczenie takiej drogi - czasem pojawiają się dodatkowe sygnalizatory świetlne, ruch wahadłowy, zwężenia, uskoki... Zależy. W takich przypadkach kierowca przestaje już jechać intuicyjnie, a bardziej skupia się na znakach, podpatrując jednocześnie pojazdy jadące przed nim. Tak było też w moim przypadku. Patrzyłam na znaki i jednocześnie na auta będące z przodu. W pewnym momencie pojawił się znak sugerujący zwężenie drogi z lewej strony. Kolejno więc auta zjeżdżały na prawy pas ruchu. Kilkanaście metrów dalej okazało się, że przewężenie drogi jest nie z lewej, a z prawej strony. Ustawiony wcześniej znak wprowadził w błąd wszystkich kierowców. Znowu zmienialiśmy pas ruchu, by móc kontynuować jazdę. Czy wiesz już, dlaczego ci o tym piszę? Czy miałeś w swoim życiu sytuację, w której oczekiwałeś od kogoś pomocy, rady, a ten ktoś dawał ci jakieś wskazówki, ale nijak miały się one do twojego życia. Zamiast ci pomagać, to jeszcze bardziej się zapętlałeś... Zamiast widzieć światło, to wchodziłeś głębiej w las. Czuję, że wiesz, o czym piszę. I w tym momencie chyba można zastanowić się, kogo proszę o radę? Czy jest to osoba odpowiednia - mająca właściwie ustawione priorytety? A może czasem zwracam się o pomoc do "przyjaciółki", która z wypiekami na twarzy słucha mojej historii i poklepuje po ramieniu, chociaż w żaden sposób nie dodaje mi to światła, albo nawet pociąga w nieodpowiednim kierunku. Raczej nie można spodziewać się "Bożej rady" od kogoś, kto nie ma relacji z Bogiem. Być może ta "porada" będzie pozornie dobrym rozwiązaniem, łatwym, światowym, lecz za chwilę może okazać się, że jednak "znak" był nie ten i idziesz na manowce. Bo co powie ci świat w momencie, w którym np. zaczniesz mieć nieporozumienia z żoną albo mężem i oddalicie się od siebie? "No weź przestań, po co się męczyć, znajdź sobie kogoś lepszego...". To łatwe. Czy jednak chociażby zgodne z obietnicą, którą składaliście przed Bogiem w małżeńskiej przysiędze? Co poradzi właściciel firmy innemu pracodawcy, którego pracownik nagle zaczął spóźniać się do pracy? "Wyrzuć go". A może warto z nim na początek porozmawiać, dać szansę, poszukać źródła problemu i rozwiązania?
Grunt jest delikatny, każda sytuacja inna, indywidualna... Widzę jednak, że i na to Bóg ma swoje sposoby. Tylko, proszę, chciej Go pytać i z Nim rozmawiać. Otaczaj się właściwymi osobami, a ZNAKI będą coraz bardziej czytelne i właściwe. 
Daj mi Panie swoje światło i wstaw proszę swoje niezawodne znaki na moją drogę. Ucz mnie Panie patrzeć na drugiego człowieka tak jak Ty na niego patrzysz... Pozwól mi widzieć w drugiej osobie to, co Ty w niej widzisz...

Popularne posty