Cierpliwości...


"Dziękujemy Bogu zawsze za was wszystkich 
i pamiętamy o was nieustannie w naszych modlitwach. 
Wspominamy przed Bogiem, naszym Ojcem, 
wasze dzieło wiary, trud miłości i stałość nadziei w naszym Panu, Jezusie Chrystusie. 
Wiecie, bracia umiłowani przez Boga, że On was wybrał". 
(1 Tes 1,2-4)

Dziś trochę inaczej niż w poprzednich tekstach - bardziej osobista wycieczka. Trudna - w błocie i po górach. Tak prowadzi Bóg. Idziesz ze mną?
Kilka miesięcy temu pisałam o perłach. Kto jeszcze nie czytał, to polecam: https://wspolnotaswietegopawla.blogspot.com/2017/03/pery.html . Plastikowe kuleczki, imitujące prawdziwe, powstające w trudzie i bólu perły, były synonimem tego świata. Pęd, brak czasu na refleksje i modlitwę, życie doczesnością... Tamten tekst był dla mnie dość trudny ze względu na to, że często sama łapię się na tym, że uciekają mi całe tygodnie, przepływają jakby przez palce, a ja mam poczucie, że nie nadążam i bardzo tracę. Zapominanie o najważniejszych sprawach, a gonitwa za tym, co wcale nie jest istotne, bo nie prowadzi do Boga. Często muszę się bardzo pilnować, gdy planuję swój dzień, by dobrze go rozdzielić, by stawał się dla mnie błogosławieństwem, a nie przekleństwem. 
Klika dni temu zostałam obdarowana piękną rodzinną pamiątką - perłą. Przekazywana z pokolenia na pokolenie jest symbolem rodzinnych więzów, zaufania, troski o historię, a dla mnie osobiście też symbolem cierpliwości i tego, że warto czekać. Otrzymałam ją w czasie, gdy zbliżałam się do granicy mojej cierpliwości do pewnych ważnych kwestii. Bóg bardzo namacalnie zatroszczył się jednak o to, by pokazać mi: "widzę twój trud i twoją niecierpliwość, jestem z tobą w tej trudnej sytuacji, przejdźmy ją razem, a powstanie coś pięknego, na kształt wspaniałej perły...". Bóg, widząc, że lód, po którym chodzę staje się coraz cieńszy, znając moje serce, przemówił wprost do niego - zadziałał bardzo zdecydowanie.
Spójrz teraz proszę na swoje życie. Być może jest pełne trosk, niepewności, bólu... Może masz poczucie, że jesteś mięczakiem, nie dajesz rady i chcesz wszystko rzucić... On czeka na ciebie. Ma perłę, która może przemienić twoje życie, dodać mu blasku i piękna. By jednak ją "urodzić", potrzebujesz czasu i raczej nie będzie to spokojny czas.
Cokolwiek będzie twoją perłą - nowa praca, dziecko, urlop, własne mieszkanie, samochód... - to jeśli tylko chcesz, możesz zobaczyć w tym działanie Boga, który - choć czasem po ludzku mocno naokoło - doprowadzi cię do tego. Bóg wie, co robi.
Dziękuję Ci Panie za osoby, które stawiasz na mojej drodze, które - choć może o tym nie wiedzą - niosą mi Ciebie.

Popularne posty