Uraza



Miało być o czymś zupełnie innym, nie mogę się jednak powstrzymać przed fragmentem z czytań na dzisiejszy dzień - z początku jedenastego rozdziału Ewangelii Łukasza: "...i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini...". Oho, powiało grozą. 
Kiedy jechałam rano samochodem i słuchałam dzisiejszych czytań, to ten fragment najbardziej mnie poruszył, wzbudzając wachlarz wspomnień i emocji. Zadałam sobie bardzo proste pytanie - czy faktycznie chciałabym, by Bóg odpuścił mi tak samo, jak ja odpuszczam tym, którzy wobec mnie zawinią? No niekoniecznie. To daje do myślenia... Na szczęście wiem, że Bóg ma zupełnie inną kalkulację niż człowiek i poprzez swoje mega miłosierdzie w każdej spowiedzi zeruje moje konto przewinień. On całkowicie zapomina moje grzechy. A co z człowiekiem, który zawinił wobec mnie? Czy mu wybaczę? To kolejny zestaw pytań, na które odpowiedź znajdziesz w swoim sercu. Idąc dalej - odwróciłam pytanie: czy chciałabym, by inni wybaczali mi samo, jak wybacza mi Bóg? Ależ oczywiście - nasuwa się odpowiedź. I w tym momencie bardzo dokładnie widać, że w takiej postawie coś nie styka. Bo niby dlaczego ja mogę pozwolić sobie na więcej i więcej oczekiwać od innych, samemu dając tylko tyle, ile mój rozum jest w stanie przetrawić, bez zbędnego wysiłku? Mnie się należy twoje wybaczenie, bo przecież wcale złośliwie nie przypaliłam jajecznicy dla ciebie, ale ty to już na pewno celowo wsypałeś za mało cukru do mojej kawy, żeby zepsuć mi cały dzień... Bzdury. Każdy popełnia błędy - mniejsze i większe, a przewrażliwienie na temat swojej osoby i stawianie siebie "ponad" doprowadza właśnie do postawy roszczeniowej. "Jak to nie możesz mi tego wybaczyć? Przecież ja nie chciałam źle..." - tłumaczymy, roztrząsając jednocześnie coś, co powinno dawno pójść w zapomnienie. Praktykowanie tego nie jest łatwe i wydawać się może, że nie ma sensu, bo czasem faktycznie milion razy wybaczasz komuś złośliwości i wydaje ci się, że tej osobie jest wszystko jedno, że ona się nie zmienia, albo dalej robi to samo, bo wie, że i tak będzie miała to wybaczone. Warto zaprosić Boga do tego wybaczania (w końcu jest w tym największym Mistrzem!), bo On zna ludzkie serce i potrafi je bardzo zmieniać. 
Wiele lat temu, zawsze gdy odmawiałam Modlitwę Pańską, to opuszczałam moment: "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - bo nosząc w sercu urazę, nie potrafiłam tych słów wypowiedzieć. Nie miałam w sobie na tyle odwagi, by prosić Boga, aby odpuszczał mi tak samo, jak ja odpuszczam. Na szczęście Bóg układa to, co we mnie niepoukładane, ogarnia to, czego sama po ludzku nie byłam w stanie ogarnąć...
Napisałam tutaj o codzienności, bo wiem, że często to nie wielkie błędy poróżniają ludzi, ale właśnie sprawy małe, niewyjaśnione i niewybaczone, które z biegiem czasu nawarstwiają się i doprowadzają do rozpadu relacji. 
Panie Jezu, zapraszam Cię w miejsca, w których najtrudniej jest podjąć mi decyzję wybaczenia. Ucz mnie dawać innym otwarte serce i wybaczać im tak jak Ty mi wybaczasz...

Popularne posty