Przywiędłe kwiaty i nudny ksiądz


"Będę błogosławił Pana w każdym czasie..." 
(Ps 34,2)

"Mamo, tu jest tak fajnie!" - podskakiwał i popiskiwał z radości mój sześciolatek. "Tak synku, cieszę się, że ci się podoba" - odpowiedziałam, próbując podzielić jego entuzjazm. Niestety, trafił na moment, gdy akurat kończyłam ścierać ze swojej bluzki ptasie odchody, które chwilę wcześniej spadły z nieba. Wcale mi się to nie podobało i fajne nie było ani trochę. Syn pobiegł dalej, korzystając z uroków pierwszych cieplejszych dni i możliwości długich zabaw w terenie, a ja w dalszym ciągu walczyłam z "naturą". 
"Pohuśtasz mnie?" - usłyszałam wołanie. Było to jak wybawienie. Zeszłam z ławki i ruszyłam w jego kierunku. Dalej bawiliśmy się już wspólnie. Po chwili uleciała z mojej pamięci ta przykra "przygoda". Gdyby nie to wołanie, to pewnie dalej siedziałabym wkurzona na ławce, a wspólne popołudnie podsumowałabym jako beznadziejne. 
Teraz przełóżmy tę sytuację do innego ogródka. Idziesz do kościoła - przywiędłe kwiaty, nudny ksiądz, skrzeczący organista... Idziesz na spotkanie wspólnoty modlitewnej - smutni ludzie, narzekanie na zdrowie, politykę, dziury w asfalcie... Modlitwa osobista - ciągle te same "wierszyki", nudy... Wszystko to może działać na ciebie tak samo jak na mnie ta ptasia kupa. Gdybym zignorowała wołanie o wspólną zabawę, to nie byłabym w stanie wyrwać się ze swojego myślenia. A czy ty jesteś w stanie pośród wszystkich "zakłócaczy" usłyszeć głos Jezusa, który woła cię po imieniu, byś Go wpuścił do swojego życia, byś pozwolił Mu działać? Może już czas najwyższy przestać skupiać się na tym, co przeszkadza - za zimno, za ciepło, za głośno, za cicho, zbyt tłoczno, zbyt pusto... jeden ksiądz zbyt sztywny, drugi zbyt wyluzowany..., stadion młodych - "nie tak", mobilny konfesjonał - "zaparkował nie w tym miejscu..." - ciągle coś odwraca uwagę od najważniejszego - od twojej relacji z Jezusem. Bo dla Niego zawsze najważniejszy był i jest człowiek. 
Patrzeć na świat "oczami Jezusa", to uczyć się dostrzegania Jego działania w każdym miejscu i czasie, w każdej osobie..., a jestem przekonana o tym i doświadczam tego w codzienności - On mówi nawet (a może i w szczególności!) przez te sytuacje, które są dla mnie trudne, irytujące i których po ludzku wcale nie mam ochoty przechodzić. "Zmieniłeś skargę moją w taniec, rozwiązałeś mój wór pokutny i przepasałeś mię radością, aby dusza moja śpiewała Ci i nie zamilkła: Panie, Boże mój, będę Cię wiecznie wysławiał.” (Ps 30,12-13)

Popularne posty