Dzieci księży


"I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!" 
(J 8,11)

Nie chodził ze mną do piaskownicy, ani na plac zabaw. Nie chodził do szkoły na wywiadówki i nie było go przy mnie, gdy oblałam egzamin na prawo jazdy... Widząc go idącego ulicą raczej nie powinnam wołać: "tatooooo!", choć faktycznie nim jest. Tak, mam tatę księdza. Wie o mnie więcej niż przeciętny tata o swoim dziecku. Cieszy się i jest dumny, gdy opowiadam mu o dobrych rzeczach ze swojego życia. Martwi i troszczy się o mnie, gdy upadam. Podaje rękę, uśmiech, dobre słowo..., otacza modlitwą i błogosławi. Czasem rozmawiamy o miłości Boga, a innym razem jedynie o pogodzie. I choć zapewne nie zna nawet mojej mamy, to tak właśnie - on jest tatą. Tatą duchowym. Tym do zadań specjalnych. Gdy w duszy pojawia się rana - grzech - on jest gotowy by służyć, czasem nawet w środku nocy, albo o nieludzko wczesnym poranku. Nie pozwala mi zginąć w kolejkach do konfesjonału, bo wie, że dusza potrzebuje czegoś więcej, niż "proszę za pokutę dziesiątek różańca...". Nie potępia i nie odrzuca. Cierpliwie tłumaczy... A cierpliwości do dzieci (nawet tych jedynie duchowych, a może i w sposób szczególny właśnie do nich) potrzeba bardzo wiele! Pokazuje, jak słuchać Boga, by żyć w coraz większej z Nim jedności. Uczy modlitwy, odkłamuje kłamstwa i jest obecny. Wymaga ode mnie i od siebie, bo jest tatą. Po co to wszystko? By rozwijać się duchowo, by rosnąć w Bogu i odkrywać prawdę. Czasem wystarczy słowo, sms, bym wiedziała, w którą stronę iść i nie zejść na manowce, a w kierunku zbawienia. Dobrze jest móc na każdym zakręcie życia słyszeć o Bożej miłości, która jest zupełnie darmowa, bezwarunkowa i wcale nie muszę sobie na nią zasłużyć. 
Bo tak samo, ja my - rodzice - wkładamy często całe serce w wychowanie naszych pociech - nosząc ich radości, sukcesy, smutki, bóle, pragnąc by dzieci wyrosły na szczęśliwych, porządnych, uczciwych i kochających ludzi, tak samo duchowi ojcowie i duchowe mamy stanowią nieocenione wsparcie w rozwoju człowieka - bez względu na jego wiek. I choć ulepieni z tej samej gliny - często słabi, grzeszni, raniący... (polecam: http://wspolnotaswietegopawla.blogspot.com/2017/11/ksiadz-tez-czowiek.html#more), to jednak powołani przez samego Boga, by jak dobry pasterz prowadzić swe owce tak, by nie zginęły.
Dziękuję Ci Jezu za życie mojego duchowego taty i dziękuję za życie każdego kapłana, który podejmuje trud bycia duchowym tatą.

Popularne posty