Rozjechany przechodzień


"Spłyną na ciebie i spoczną wszystkie te błogosławieństwa,
 jeśli będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego".
(Pwt 28,2)

Jadąc wieczorem samochodem w pewnym momencie - pomimo czerwonego światła - tuż przed moim autem, na przejście dla pieszych wszedł mężczyzna. Oczywiście zdążyłam zahamować, a w międzyczasie pomyśleć też kilka mniej cenzuralnych słów (ups, ciągle nad tym pracuję).
Ruszyłam dalej i przyszła kolejna myśl: czy w związku z tym, że on zrobił coś niewłaściwego, to ja miałam prawo go rozjechać na tych pasach? To ja miałam zielone światło - miałam więc pierwszeństwo. Musiałam sobie jednak tę rację schować w kieszeń, nadepnąć hamulec, zachować ostrożność i przepuścić tego ryzykanta.
Czy nie jest tak też w życiu duchowym? Bóg dał ludziom konkretne wytyczne, jak żyć, a człowiek, często "wiedząc lepiej", odrzuca to i idzie po swojemu. Brak posłuszeństwa i łamanie nawet podstawowych zasad, to ludzkie decyzje. Twoje i moje pokusy. Nie od dziś wiadomo, że każdy wybór niesie za sobą konsekwencje - dobre lub złe. Błogosławieństwo lub przekleństwo. U Boga to bardzo proste. Co wybierasz?
Spójrz dalej, co dzieje się, gdy człowiek stawia siebie na miejscu Boga i zaczyna oceniać swoich braci. Zapewne wielokrotnie doświadczyłeś takiej sytuacji - będąc zarówno po jednej, jak i drugiej stronie. Tego rozjechać, temu dokopać, a tamten to w ogóle niech lepiej zejdzie mi z oczu i schowa się czym prędzej... Nie nam po ludzku miarę innym przykładać. Ja mam "tylko" kochać swoich bliźnich. Czasem pomimo, wbrew i przeciw wszystkiemu. Tak spełnia się wolę Ojca, który jest Miłością, a ludziom przykazał się miłować.  
Dziękuję Ci Jezu za Twoje pokazywanie drogi i delikatność, z jaką mnie traktujesz...

Popularne posty