Duchowe góry


"Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga". 
(Mdr 3,1)

Od zawsze fascynowały mnie góry. Dzikie, bezdrożne - te, w których człowiek nie obija się o człowieka. Ilekroć w ciągu roku nadarzała się okazja - jeździłam. Choć na chwilę, by odetchnąć świeżym powietrzem, naładować akumulatory. W górach jestem u siebie. Był taki czas, że kupowałam wiele książek, gazet, map...
Czytałam, wyznaczałam trasy do przejścia, określałam czas ich pokonania, uwzględniając panującą w danym okresie aurę, szukałam noclegów... I choć z każdym kolejnym wyjazdem robiłam to coraz lepiej, gdyż moje obycie w środowisku było na coraz wyższym poziomie, to swoje pomysły zawsze starałam się przedstawiać komuś bardziej doświadczonemu. Powiedzenie "co dwie głowy, to nie jedna" miało w tym przypadku bardzo praktyczne zastosowanie. Zdarzały się oczywiście takie sytuacje, że pomimo dobrego przygotowania, zbłądziłam. Czasami ulewny deszcz przerywał wędrówkę, opady śniegu nie pozwalały na przejście zaplanowanym szlakiem, a zapadający zmrok kazał szybko szukać schronienia. Wszystkiego przewidzieć się nie da. Dzięki temu moje wspomnienia są jeszcze bogatsze i z pewnością wiele sytuacji pozostanie niezapomnianych do końca życia. 
Zastanawiasz się pewnie, dlaczego w ogóle ci o tym piszę. Spójrz, wybierając się w góry - nauczyłam się, że muszę się doskonalić poprzez czytanie map, przewodników..., ale też muszę konsultować swoje pomysły z osobami bardziej doświadczonymi. Gdy tego nie robiłam - skutki były czasem marne. Po rozmowach korygowałam plany, czasem odpuszczałam pewne rzeczy... i choć błądziłam, to nie chodziłam po omacku. Wiedziałam, co robić w sytuacjach kryzysowych. Tak samo jest w życiu duchowym. Pewne góry, które zdobywasz są po ludzku nie do przejścia w pojedynkę. Bez asekuracji można wejść w las i z niego nie wyjść w całości. Kto jest najbardziej odpowiedni do przewodniczenia na tej duchowej drodze - ten, kto się najlepiej na tym zna - kierownik duchowy, stały spowiednik, wspólnota, która potrafi rozeznawać... Bo czasem może okazać się, że będąc na jakiejś duchowej ścieżce, może wydawać ci się ona całkiem dobra i obiektywnie faktycznie taką być, tylko nie dla ciebie, nie w twojej misji. Moje "ja wiem lepiej" zostaje zweryfikowane. Otoczenie się Bożymi ludźmi jest nieocenione jeśli chodzi o formowanie człowieka w każdym względzie. Oczywiście - najtrudniejsze bitwy duchowe toczy się samemu. Jednak świadomość, że wygrany czy przegrany, masz dokąd wracać, pomaga przetrwać.
Dziękuję Ci Panie za każdego człowieka, który pokazuje mi Ciebie i niesie mnie do Ciebie, gdy sama nie mam już siły nawet iść...

Popularne posty