Dziękuję!


"Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! 
Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, 
wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć". 
(1 Kor 1,26-27)
Dwa lata temu w moim sercu pojawiło się pragnienie pisania bloga. Chodziłam z tym, nosiłam to, prosiłam Boga o znak..., aż wreszcie po wielu dniach negocjacji z Bogiem i ze sobą, poprosiłam o błogosławieństwo Pasterza Wspólnoty. Miało być ono ostatecznym potwierdzeniem rozeznanej drogi. Otrzymałam je. Będąc jednak matką dwójki dzieci (w tym wówczas niespełna dwumiesięcznego Wojownika!), oprócz słuchania słów powątpiewania oraz obserwowania, jak ludzie pukają się w głowy (coś na kształt ironicznego uśmiechu połączonego z sarkastycznym: tak, jasne... ty i pisanie, tylko kiedy...?), doświadczałam ogromnej radości i wolności, będąc przekonana, że jeśli Bóg chce mojego pisania, to będzie mnie w tym prowadził. Skłamałabym mówiąc, że to łatwa droga. Nie jest łatwa, ponieważ jestem grzesznikiem, który lubi chodzić na skróty, a życiowe manowce zwiedza od zawsze, ale jest piękna, gdyż pisząc doświadczam bliskości Boga! Pisanie wiąże się z tym, że uwrażliwiłam swoje wszystkie zmysły na doświadczanie Boga w codzienności - czasem bardzo prozaicznych czynnościach, a innym razem w wielkich wydarzeniach. Bóg jeden wie, jakie czasem toczę walki o każde zdanie do tekstu.
Przez te dwa lata odebrałam od Was - Czytelników - setki potwierdzeń, że to, co piszę, dotyka Waszych serc. Kwaśnych słów było zdecydowanie mniej, choć je również traktuję jako cenne wskazówki. Dziś dziękuję Bogu za Ciebie i za każdą osobę, którą dzięki pisaniu, Bóg postawił na mojej drodze. Prawie 400 osób, które "lubią to" na FB oraz wiele tysięcy odsłon strony - tu nie chodzi o statystyki - tak działa Bóg. Ten, który z mojej marności i grzeszności potrafi wyłuskać "najlepszą cząstkę", by ta mogła się rozwijać na Jego chwałę...
Uwielbiam Cię Panie, gdyż Ty dając człowiekowi misję, nie zostawiasz go, ale prowadzisz w tym. Uwielbiam Cię, bo Ty jesteś Mistrzem tego, co po ludzku niemożliwe.

Popularne posty