Bóg sprzedawcą fastfoodów?



"Co chcesz, abym ci uczynił?"
(por. Mk 10, 46b-52)

Dzieci z wielką radością zabrały się do rozpakowywania materaca, który właśnie dostarczył nam kurier. Sporych rozmiarów paczka, szczelnie owinięta folią, wyzwoliła w nich wiele emocji. Pojawiła się też nadzieja, że sen wreszcie nie będzie się odciskał na stelażu od łóżka, a więc miejsce wygniecionego już materaca zastąpi nowy - wygodny. Czekaliśmy na niego ponad dwa tygodnie. To długo. Warto jednak czekać, kiedy jest się przekonanym co do wyboru i podjętej decyzji, a dana marka produktów nie jest dostępna w sklepie stacjonarnym. Według zapewnień sprzedawcy i licznym opisom wraz z potwierdzającymi je certyfikatami, zamieszczonymi na stronie internetowej - stosunek jakości do ceny nie budził zastrzeżeń. Uff...
To, co nastąpiło później - oczekiwania zweryfikowane przez rzeczywistość - mogę jednak określić jednym mało cenzuralnym słowem. Nie zrobię tego, choć samo ciśnie się na usta i klawiaturę. Dokładając do tego, że paczka przyszła mocno opóźniona, to po rozwinięciu materac okazał się:
1. zbyt krótki
2. zbyt cienki
3. zdeformowany
4. zapakowany w pokrowiec, w fasonie, którego nie zamawiałam.
W zasadzie jedyne, co się zgadzało, to kolor. Cóż jednak wymagać ogólnie przypisanej materacom bieli. Usiadłam i płakałam. Nie, wcale nie płakałam, ale szukałam rozwiązań, sprawdzając możliwości reklamacji, zwrotów, warunki dotyczące pakowania przesyłek... 
Po co Ci o tym piszę? W moim życiu wiele razy działo się tak, że prosiłam Boga w bardzo konkretnych sprawach. Określałam dokładnie, na kiedy i ile czego potrzebuję. Modliłam się o to, wiedząc, że na Bogu mogę polegać, że mnie nie wystawi do wiatru i jak to zazwyczaj bywa - w ostatniej chwili otrzymam. Wiele razy - od najdrobniejszych spraw, aż do tych bardzo istotnych - powierzając to Bogu - otrzymywałam. Czasem jednak tak się nie działo. Moje oczekiwania nie były zgodne z rzeczywistością. Lista skarg i zażaleń w stosunku do Boga swego czasu była bardzo długa. To pokazało mi, że wiele razy zajmowałam się sprawami, którymi zupełnie zajmować się nie powinnam w danym czasie..., że prosiłam o bzdury, które w ogóle nie były mi potrzebne... Ale przede wszystkim w każdej takiej sytuacji uczyłam i uczę się odnajdywać wolę Boga w moim życiu. Bo skoro otrzymuję coś, albo czegoś nie otrzymuję lub dostaję coś zupełnie innego, to Bóg ma w tym jakiś cel. 
Wiem, że mogę prosić Boga o wiele, lecz On nie jest sprzedawcą fastfoodów, który w ekspresowym tempie spełni moje zamówienie w stu procentach. Panie Boże, proszę o większy samochód, grzeczniejsze dzieci, kilogram ziemniaków, dwa bochenki chleba i jeszcze żeby nie było kolejki w cukierni. Prosić mogę o wiele, (nie)wiele mogę otrzymać lub jeszcze więcej - to właśnie Boże sto procent. 
Najistotniejsze w tym wszystkim, co czasem powoduje życiowe zawirowania, to tak jak Bartymeusz: wierzyć, wołać i ufać, że Bóg ma plan na moje życie. Dać się prowadzić - także przez brak czegoś. Bo Bóg kocha nas - swoje dzieciaki - na maksa i chce dla Ciebie jedynie tego, co dobre i w Jego oczach wartościowe. Widzisz to?

Popularne posty