Przychodzi po cichu...


Maleńka kaplica ukryta pośród wielu pomieszczeń na tym piętrze. Pokoje, toalety, kącik kuchenny... takie ludzkie, codzienne i zwyczajne. Pośród tego wszystkiego On - Bóg. Poszłam do Niego. Bez makijażu. W dresie. Zmęczona po kilkugodzinnej trasie rowerowej. O nic nie prosiłam. Dziękowałam, bo tak podpowiadało mi serce. Cieszyłam się tym, że mogę wziąć udział w Jego uczcie, podejść najbliżej jak to tylko możliwe i być uczestnikiem cudu Eucharystii. Nie było w tym patosu, maniery, kwiecistych kazań... Prostota - serce do serca. Radość spotkania, że aż słów brak. 
Dziękuję Ci Jezu, że tak bardzo ukochałeś człowieka, że pomimo ludzkiej grzeszności, Ty Jesteś! Wybaczasz wszystko i przychodzisz ze słowami: Oto ciało moje, oto krew moja, bierz - dziecko - jedz i pij do syta. Dziękuję Ci Panie, że tak bardzo mnie kochasz.

Popularne posty