Zgasił mnie jednym zdaniem


Kilka dni temu na moją skrzynkę mailową przyszła wiadomość z pewnej instytucji, która zaproponowała mi współpracę. Jako że nie miałam czasu od razu się tym zająć, to kilka dni trwało, zanim w ogóle zapoznałam się ze szczegółami. Informacje dotyczyły promowania tekstów, nazwiska i wizerunku, zarówno w internecie, jak i prasie. Wynagrodzenie choć przeciętne, to jednak sama propozycja współpracy kusząca. 
Decyzja, to jednak wcale nie takie "hop", pomyślałam. Mam przecież pracę, a poza tym jestem współodpowiedzialna za utrzymanie rodziny i domu. Wątpliwości narosły, choć w dalszym ciągu brałam pod uwagę, że może warto wykonać krok w kierunku zmian. W prostocie dziecka, które idzie do rodziców po poradę, zapytałam: "Panie Boże, co Ty o tym wszystkim myślisz?" Odpowiedź przyszła w momencie, w którym wzięłam Pismo Święte i otworzyłam je: "Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon»" (Mt 4, 8-9). O nie! Tym razem nie musiałam czytać nawet dwa razy, by zrozumieć. Jedno zdanie, w którym Bóg przyszedł z odpowiedzią na moje czysto ludzkie kalkulacje. To nie była Boża oferta. Wyrzuciłam ją do kosza.
Mogę jedynie się domyślać, co byłoby, gdybym tym razem już nie zapytała Pana o Jego zdanie na ten kolejny krok, traktując jako pewnik, że skoro ktoś dostrzegł moje z Nim pisanie, to z pewnością jest to odpowiedź na pragnienia i zanoszone modlitwy. Nie pierwszy to raz przekonałam się, że prosząc o potwierdzenia i błogosławieństwo na konkretne decyzje i dzieła, muszę liczyć się także z tym, że nie otrzymam tego, o co proszę - dla mojego dobra. Uwielbiam Cię Panie w tym, że prowadzisz mnie i nie pozwalasz mi zginąć pośród pokus tego świata.

Popularne posty