dzień 28...
Jakby to powiedzieć - znowu z samego rana uśmiechnęło mnie Słowo z dnia. Znowu w punkt. Wczoraj wieczorem wołałam przecież tak, jak ci trędowaci z dzisiejszej Ewangelii. Może nawet byłam jednym z nich. "Jezusie, Mistrzu, ulituj się...". No, i się ulitował.
Prostota...
Normalność...
Wytchnienie...
Dziękuję.