Z przepisu babci

Jest takie miejsce...
Maleńki stolik, wygodne krzesła, niezliczona ilość poduszek, unoszący się w powietrzu aromat kawy i heliotropów, groszki, poziomki, świergoczące ptaki... To takie bardzo moje miejsce, bardzo bliskie, przygotowane z pasją i radością...
Nie rozmawiam tam raczej o przedwyborczych potyczkach, wyższości kapsułek do prania nad proszkiem, pieniążek, to po prostu pilea - najnowszy w kwiatowej kompozycji, a gdy się czegoś czepiam, to jedynie z zimna... Jest takie miejsce, gdzie pośpiech i zgiełk świata nie są wskazane. Podobno "nie da się tego zrobić", a jednak tak jakby trochę się dało.
Piszę te kilka zdań w czasie, który od kilku tygodni niczym duchowo - życiowa sinusoida zmusza do wspinaczki, by za moment zaryć nosem w twarde podłoże rzeczywistości i z kolejnym poharataniem mierzyć się z nią - rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Wiele sytuacji - zarówno tych z przestrzeni publicznej i ogólnodostępnej oraz tych, których doświadczam bardziej osobiście, każe mi bardzo weryfikować, analizować, stawiać pytania i czekać na odpowiedzi... Tu jak zawsze trzeba cierpliwości, opanowania i modlitwy. Gotowce - choć zachęcające, to jednak się nie sprawdzają. Z przepisu babci, mogę sobie upiec ciasto albo ugotować zupę, a życie chcę jednak układać według Bożych przepisów. 
Jest takie miejsce w moim sercu... Ty Panie, przychodzisz tam mimo drzwi zamkniętych. Przychodź, proszę i zapraszam.

Popularne posty