Cierpliwość pieczarek

Fb codziennie się przypomina, że już dawno mnie nie widział, że tęskni i pragnie..., a mnie nie ma i nie ma, a on czeka i czeka. No, czeka. Czeka i poczeka jeszcze trochę. Taki czas. To nie ferie, ani przerwa poświąteczno-noworoczno-przedświąteczna. Bo dużo. Bo pisanie nie zając, chociaż ucieka. 264 pliki robocze pokazują, że trzeba czekać, bo nie wszystko da się ogarnąć na już, na wczoraj i na ubiegły tydzień. Ilość zapisków rośnie. Notuję. Ciągle coś zapisuję, notuję, dopisuję i kasuję... Co kilka dni ląduję też w przychodni z dzieciakami (tam czasem też zdarza mi się napisać kilka słów, mniej cenzuralnych, ale zawsze). Sezon chorobowy więc w pełni. W międzyczasie..., nie, nie ma żadnego międzyczasu. Bo jeszcze strój przygotować na dzień kota, na walentynki, na bal karnawałowy, łatę do spodni naszyć i kolejną dzień później, a pieczarki w lodówce, chociaż cierpliwe, to jednak też trzeba się nimi zająć... i jeszcze do apteki, do ZUSu i po bułki, "a po 16 będziesz w domu? To wpadnę po 17"... Dobrze, że Energa sama się upomina o płatności, bo inaczej to pewnie przy świecach bym to pisała, ołówkiem, któremu rysik już się kiwa.
W tym tygodniu Ewangelie takie są właśnie bardzo moje. Najpierw niedzielne "błogosławieni i biada", które pokazuje, że tam, gdzie ja nie ogarniam i po ludzku na odwrót powinno być, to właśnie jest dobrze. Bo Bóg czuwa nad ubogimi, głodującymi, pędzącymi, nieogarniającymi... On czuwa. To wystarczy.
Poniedziałkowe "domaganie się znaku", czyli swoiste "nie do końca Ci jeszcze ufam, więc sprawdźmy Panie Jezu, czy się nie popsułeś i ciągle możesz cuda czynić". Znowu zaufanie!
We wtorek uczniowie, którym w brzuchach burczy i chyba głód przyćmił im umysły, i już zapomnieli, że chwilę wcześniej dwukrotnie byli świadkami rozmnożenia chleba i zamiast zająć się robotą, to oni się martwią, że będą głodni. Nie widzą, że mają obok siebie Jezusa, za to widzą to, czego nie mają - chleba. 
Dziś środa - Jezus wyciąga z wsi niewidomego i uzdrawia go. Bo Jezus chce, by człowiek widział, by dobrze widział! Chce, by człowiek widział Jego i Jego działanie. Jezus chce, by człowiek Mu ufał, a nie błądził gdzieś po wsiach i tułał się bez perspektyw...
Co na czwartek? Piotr - mój idol tego fragmentu - weźmie Jezusa na bok i będzie Go upominał. Upominał samego Boga! Ile we mnie z Piotra? Oj, dużo. Bo ile to już razy powiedziałam i pokazałam Bogu, że mam lepszy plan od Jego planu... Ile razy zamiast ufać, to postawiłam na swoim, bo "co Ty tam Boże możesz wiedzieć o moim życiu...". I znowu wszystko rozbija się o zaufanie.

Popularne posty