Zardzewiały drut


Wczorajsze spotkanie wspólnoty - pierwsze w nowym roku formacyjnym - nowe siły, nowe pomysły, plany, ambicje..., chęć dopięcia wszystkiego na ostatni guzik - przygotowania wszystkiego pięknie i wyjątkowo. Tak właśnie miało być. Jak było? Czytaj dalej. 

Akt pierwszy, scena pierwsza 
W przerwie pomiędzy modlitwą za Stadion Młodych, a Uwielbieniem zaproponowałam kilku osobom, by przeczytały pierwsze czytanie w czasie Mszy Świętej. Za każdym razem słyszałam "nie". Wszyscy odmówili, argumentując to na różne sposoby. Cóż. W międzyczasie jeszcze podszedł Krzysiek, pokazując swoje najnowsze zdjęcia. Jedno szczególnie zwróciło moją uwagę, choć jeszcze wtedy nie wiedziałam, co tak bardzo poruszyło mnie w leżącym na ławce zwitku porzuconego, starego drutu. 

Akt pierwszy, scena druga 
Rozpoczęło się Uwielbienie, a ja stałam przed Bogiem, dręcząc Go pytaniem: "Panie, kto ma dziś czytać?". Cisza, zero odpowiedzi. Uwielbiając więc w tej pustce - trwałam. Było jeszcze przecież całkiem sporo czasu na odpowiedź i znalezienie odpowiedniej osoby. 

Akt pierwszy, scena trzecia 
Ostatnie chwile przed Mszą. Zaczepiam jeszcze dwie osoby, by okazało się, że one również nie chcą podjąć się czytania Słowa. Czas minął. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - brzmi w moich uszach. Decyzja zapadła - tym razem to ja stanę do czytania. 

Akt pierwszy, scena czwarta 
Co to na mnie - myślę w sercu - lekcjonarz przygotowany, czytania z dnia znam, luz. Tylko nie zapomnij- mówię do siebie - zwolnij na słowie "bałwochwalczy", by język się nie zaplątał... 

Akt drugi, scena pierwsza 
Zaczęłam czytać - z serca i z sercem, dla Boga i ludzi. Jak umiem - najlepiej. Pierwsze zdania..., idzie dobrze. Przewróciłam stronę, czytam dalej. Po chwili tekst przestał mi się zgadzać - nie przerywając jednak czytania, analizowałam, czy to może kwestia przekładu, albo mojego zapomnienia, że takie zdania jednak tam były zawarte... Tylko gdzie słowo "bałwochwalczy"? Ostatnia linijka tekstu i nie ma. Chyba coś jednak poszło nie tak. 

Akt drugi, scena druga 
"Oto słowo Pańskie". Że co? Spojrzałam na Wspólnotę - zmieszani średnio wiedzieli, co odpowiedzieć. Odwróciłam się w stronę Pasterza i to wystarczyło mi, by być pewną, że weszłam na wyżyny swoich lektorskich umiejętności. Zamiast jednej kartki lekcjonarza, odwróciłam dwie. Zaczęłam poprawnie - Listem do Koryntian, a skończyłam Ewangelią. Szok. Co dalej? To koniec. 

Akt drugi, scena trzecia 
Wróciłam na swoje miejsce z buntem w sercu - że przecież ja tu Panie do Ciebie przychodzę, chcę dać z siebie wszystko, a Ty mi takie numery. To była walka wewnętrzna. Posprzeczałam się w sercu z Bogiem i z ludźmi. Całą winę za swój błąd przerzuciłam na nich. Wszyscy mi odmówili, bo "nie", "nie jestem gotowy", "nie, dziś nie", "nie mogę"..., więc wyszłam i pokazałam swojej Wspólnocie poziom. Sami tak chcieli - myślałam. Spojrzałam na telefon Krzyśka, który siedział przede mną. Przypomniałam sobie zdjęcie z pętkiem drutu. Po co, Panie, po co? 

Akt drugi, scena czwarta 
Kazanie trwa w najlepsze. We mnie jeszcze gotują się emocje, wobec których gotowa byłam uciec. Jakiś tam pilny telefon, wezwanie, cokolwiek. Byle zwiać. Ale znowu to zdjęcie i chwilę później myśl, którą jakiś czas temu podzielił się ze mną jeden z Kapłanów: "nawet zardzewiały drut przewodzi prąd"! Eureka! 

Akt trzeci, scena pierwsza 
Oczyszczenie. Zostałam obnażona, publicznie wykładając się na czymś, co robię od wielu, wielu lat - na czytaniu. "Nie trzeba dużo, by umierać" - przebiły się do mnie słowa głoszącego w tym czasie Księdza Rafała. No tak - umarłam w tym miejscu dla Jezusa. Moja ludzka słabizna pokazała, że nie muszę być super, idealna i gotowa, by być uczniem Pana. Myląc czytania byłam jedynie tym kawałkiem zardzewiałego drutu, który miał przewodzić prąd - dawać innym Jezusa. Pokonałam siebie - dla Niego. 

Akt trzeci, scena druga 
Dziękuję Ci Panie za ten błąd, który nieświadomie popełniłam. Dziękuję, że w tym wydarzeniu mogła objawić się Twoja chwała. Dziękuję, że pokazałeś mi wartość umierania dla Ciebie.

To tylko jeden z przynajmniej kilku przykładów wczorajszego "umierania". Ostatnie spotkanie Wspólnoty pokazało, jak po ludzku wielka nędza, a mimo to Bóg nas chce i bardzo kocha. Dziękuję Ci Panie!

Popularne posty