O dziurze w spodniach


Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, 
[Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam
i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.
(1 J 1,9)

Było tak: schylając się po pomadkę, która wczesnym rankiem wtoczyła się pod pralkę, zauważyłam w swoich spodniach dziurę. Na kolanie, żeby nie było. Zaniemówiłam na moment, ponieważ to moje ulubione jeansy. Najwygodniejsze, najulubieńsze, po prostu naj. Od jakiegoś już czasu zauważyłam przecierający się w kilku miejscach materiał, ciągle jednak nie dopuszczałam, że może się to tak skończyć. Dziura. Pomimo że dziecko orzekło, że przecież: "mamo, takie są teraz modne", to jakoś niekoniecznie tak do pracy z tą dziurą. Może ewentualnie gdzieś do lasu albo na plac zabaw, ale nie do pracy...
Ta dziura nie powstała w jeden dzień. Spodnie służyły mi już bardzo długo, a materiał, z którego były uszyte był faktycznie solidny.
I co przez tą po ludzku głupią sytuację chce dziś powiedzieć Bóg? Grzech. To pierwsza myśl, która przyszła mi wobec tej rzeczywistości. Grzech? Tak, grzech często przeciera człowieka od środka. Najpierw niby niezauważalnie osłabia, robi maleńką dziurkę, która z czasem powiększa się do mega rozmiarów... I nagle - ni z gruchy, ni z pietruchy - człowiek siedzi upaprany w takich grzechach po uszy, starając się jeszcze przekonać, że przecież wszyscy tak robią... A dziura się powiększa od tego grzechu i lakonicznego usprawiedliwiania. A dziury te duchowe bolą zdecydowanie mocniej niż takie w spodniach.
Panie Jezu, Ty znasz moje serce i wiesz dobrze, kiedy upadam. Dziękuję, że zawsze podajesz mi rękę, bym nie była podziurawiona i mogła wstać z Twoim przebaczeniem.

Popularne posty