Świadectwo Gosi
Chciałam
opowiedzieć o tym jak Bóg nas kocha, mnie i Ciebie. Jak szuka sposobności, by
być w naszym życiu obecnym, abyśmy chcieli chodzić w Jego chwale. Opowiem, w
jaki sposób wpuściłam Pana Boga do swego życia, a tak naprawdę otworzyłam się
na Jego łaskę wiary.
Dziewięć
lat temu tragicznie zginął mój „prawie szwagier” (był zaręczony z moją
siostrą). Długi czas nie potrafiłam się z tą sytuacją pogodzić, wytrąciła mnie
ona z równowagi. Zaczęłam zastanawiać nad sensem życia, rodziły się we mnie
pytania, na które nie potrafiłam sama sobie odpowiedzieć. Czułam się bardzo
nieszczęśliwa, nie mogłam się na niczym skupić, nie mogłam spać. Ta bezsenność
przyczyniła się do tego, że codziennie w nocy odmawiałam pacierz; z myślą, że
to pomoże szwagrowi dostać się do nieba. Trwało to ponad rok.
Podczas
pewnego spotkania z koleżanką, dowiedziałam się, że inna moja przyjaciółka wraz
z rodziną jeździ na spotkania, gdzie dzieją się cuda: ludzie „mdleją”, mówią
dziwnymi językami, wstają z wózków inwalidzkich itp. Bardzo się zdziwiłam. Ona
zawsze była gorliwą katoliczką. Często się z niej śmiałam, że ma klapki na
oczach i mówi tylko to, co usłyszy w kościele; nie można było z nią
podyskutować, ani otrzymać odpowiedzi na zadawane pytania. Trochę się jednak
zaniepokoiłam, że wpadła w jakąś sektę. Zadzwoniłam do niej. Ona widząc, że się
niepokoję zaprosiła mnie na wspólny wyjazd wakacyjny, na którym mogę sprawdzić
w jakiej wspólnocie ona wzrasta.
W czasie
tego wakacyjnego wyjazdu trzy razy poszłam zobaczyć, co się dzieje na spotkaniach,
na które uczęszczała moja przyjaciółka z rodziną. Był to wspólnota
charyzmatyczna. Byłam bardzo zaskoczona, że wchodząc na salę widziałam ludzi,
którzy z radością, całym sobą wielbili Boga, każdy był sobą, nikt się nie
wstydził sąsiada. Śpiewali, tańczyli, podnosili ręce i mówili dziwnymi
językami. Podczas pierwszego uwielbienia poczułam jakby powiew wiatru. Później
dowiedziałam się, że to Duch Święty. W trakcie tych spotkań były także
nauczania związane z tekstami biblijnymi. Tak mnie one zainteresowały, że od
tamtego czasu nie ma dnia, abym nie studiowała Biblii. Zadawałam Bogu pytania
i, o dziwo, zauważyłam, że Bóg mi na nie odpowiada. Oczywiście, nie zawsze
natychmiast. Zachwyciłam się tym, że Bóg chce aby Go poznawać i wcale nie jest
niezrozumiały, jak mi się wcześniej wydawało. Zaczęłam także jeździć na różne
wykłady i konferencje.
W
czasie kiedy ja zachwycałam się Bogiem, Jego Słowem i tym co zrobił aby nas
zbawić, Duch Święty zaczął mnie zmieniać. Czytając Słowo Boże zrozumiałam, co
jest przyczyną tego, że jestem ciągle niezadowolona z siebie, z męża, z pracy i
dostałam wskazówki, jak być szczęśliwą, bożą kobietą. Zmieniłam się i fizycznie
- dostałam takiej energii, że schudłam 15 kilogramów i mogłam wreszcie patrzeć
w lusterko, jak i duchowo - poczułam, że jestem Córką Króla, czyli kobietą,
która nie musi już się bać samotności, że coś jej w życiu nie wyjdzie, albo co
powiedzą o niej inni. Miałam pewność- Jezus jest zawsze ze mną i chce dla
mnie wszystkiego najlepszego. Bóg odnowił także moje małżeństwo.
Był
to czas kiedy nie mogłam nie mówić o Bogu i o tym jakie cuda zdziałał w moim
życiu. Ogłaszałam to wszystkim znajomym i rodzinie z różnym odzewem. Pewnego
dnia odczułam pragnienie uczestnictwa w Kursie Paweł, prowadzonym przez SNE z
Koszalina. Tam Bóg znowu wskazał mi drogę, którą mam iść – jest czas nauki i
czas głoszenia. Tam też poznałam wspólnotę, w której wzrastam do dziś.
Małgorzata
Pasikowska