Pokusy...
„Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi.
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść,
lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania
abyście mogli przetrwać”.
(1 Kor 10,13)
Przychodzi najczęściej w nocy. Dręczy, męczy, spać nie daje. Pomysł, zamiar, wspomnienie... – takie życiowe „wszystko z tobą w porządku, jesteś czysty, odpuszczone są twoje grzechy, ALE”. I właśnie o to „ale” się tu rozchodzi. Odwracam się na bok, później na drugi. Ciągle nie mogę zasnąć. Słyszę bicie zegara u sąsiadów za ścianą. Już druga. Idę do kuchni – kilka łyków wody powinno uspokoić sytuację. Po drodze jeszcze zaglądam do dziecięcego pokoju – śpią przykryci, wracam więc do łóżka. Jak echo wracają też do mnie złe myśli. Wiem, że te myśli nie są od Boga – On nigdy nie mówi takich rzeczy o człowieku. Przypominają mi się słowa spowiednika – weź różaniec i odmawiaj. Biorę i po chwili odpływam we śnie.
Z perspektywy czasu i doświadczenia – zarówno swojego, jak i osób, z którymi o tym rozmawiałam – widzę, że lęki, pokusy, braki, zwątpienia, itp. przychodzą najczęściej i w dodatku z siłą huraganu niedługo po spowiedzi. Wtedy, gdy człowiek najbardziej podoba się Bogu, jest najbliżej Niego, to zły wścieka się najmocniej. Wścieka się i za wszelką cenę próbuje znaleźć, i uderzyć w najsłabszy ludzki punkt. Robi wszystko, by oddzielić człowieka od Boga, by "połączenie zostało przerwane". Ta walka rozgrywająca się w człowieku potrafi bardzo zmęczyć, dlatego wiem, jak bardzo ważnym jest, by zawsze stawać do niej razem z Jezusem, by Jego prosić o pomoc, a nie zgrywać twardziela „sam sobie poradzę”.
Nawet teraz, pisząc dla ciebie te kilka zdań, doświadczam, że zły jest okropnie wkurzony i robi wszystko, bym ja nie mogła dokończyć tego tekstu, a ty byś nie mógł go przeczytać. Ale na szczęście Bóg tu rządzi!