Uwaga, głęboki wykop!


"Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, 
którego architektem i budowniczym jest sam Bóg"
  /Hbr 11,10/                             
    
Lepiej być dźwigiem, niż koparką - taka myśl przyszła mi do głowy, gdy podczas spaceru na mojej trasie pojawił się plac budowy, który zagrodził i uniemożliwił dalsze przejście. Wtedy - pomijając chwilową irytację związaną z zagrodzonym deptakiem - przyszła kolejna myśl, że życie jest w zasadzie takim placem budowy, a "maszyny", które się poruszają w jego obrębie, to ludzie obecni w życiu.

Spotykam - zapewne, jak większość z nas - zarówno ludzi-koparki (ci, którzy czasem specjalnie, a czasem mimowolnie kopią życiowe dołki), jak i ludzi-dźwigi (ci super potrafią podnieść...). Są też ludzie-młoty (taki jak uderzy w czuły punkt i na dodatek znienacka, to...), ludzie-siekiery (czasem odcinają głowę, a czasem - na szczęście - to, co złe zebrało się w człowieku), ludzie-znaki... Jest wiele rodzajów osób - i w zależności, co "budujemy", takie spotykamy.

Myślę, że każdy człowiek ma swój plac budowy, na który wpuszcza inne maszyny, bo by powstała naprawdę potężna budowla, potrzebne są wszystkie - od koparek i wierteł, poprzez betoniarki, spychacze..., aż po potężne dźwigi. 

Kim Ty jesteś w sercu drugiego człowieka? A kim na Twoim życiowym placu budowy jest Bóg? Proszę, nie dopuść, by był jedynie ozdobną chorągiewką powiewającą na szczycie Twojej życiowej budowli...

Popularne posty