Od żelazka do głoszenia Ewangelii
Macie dzieci? A wyjadaliście kiedyś ukradkiem słodycze z
szafki, by one tego nie widziały i nie słyszały? Tak, tak, już widzę te
uśmiechy… znajomy temat. Mnie też zdarzają się takie sytuacje. Podobnie
próbowałam zrobić również z Bogiem i Jego Słowem. Cichaczem Go sobie aplikować
i w małych dawkach – jak lekarstwo – ot, żeby nie przegiąć. W kościele, we
wspólnocie, w domu – tam, gdzie bezpiecznie. Poza tymi miejscami –
wychodziłam z takiego założenia – to raczej nie był najlepszy pomysł, by się z
Nim identyfikować. Mój Bóg i moja sprawa – myślałam. A Jezus powiedział
przecież: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam
się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”. (Mt 10,32) Oooo!
Sporym zaskoczeniem była dla mnie sytuacja, która miała
miejsce kilka dni temu. Rzeczywistość, której miałam szansę dotknąć pokazała
mi, że samo naklejenie symbolu ryby na samochodzie lub wożenie na jego dachu „koguta”
z fragmentem Pisma Świętego (polecam: www.JezusJest.pl) – choć niekwestionowanie
dobre – to jednak ciągle niewiele w stosunku do tego, co mogłabym i mogę robić.
Ale od początku. Było popołudnie. Cel: pojechać na chwilę
nad morze, by wykonać bardzo konkretne zadanie. Na potrzeby tego tekstu
załóżmy, że chodziło o zrobienie kilku zdjęć. Pojechaliśmy: On (kierownik
zamieszania i ewangelizator pełną gębą), ja (kierowca – obserwator), dziecko
(konsument jodu). Tuż przy plaży tekstem o pogodzie zagadnęła nas pewna pani.
Jako że nie miałam zbytnio ochoty na wchodzenie w temat, próbowałam puścić to
mimo uszu i iść dalej. Kolega – w odróżnieniu do mnie, szybko podjął rozmowę.
Minęło zaledwie kilka sekund i byłam świadkiem, jak z zaczepki o pogodzie
zrodziła się rozmowa o Bogu. Trzy zdania później już wspólnie się modlili!
Byłam w szoku. Z zasnutego chmurami nieba wyjrzało słońce. Dosadnie dotarło do
mnie, że serce wrażliwe i otwarte na Boże natchnienia jest jakby podstawą do
tego, by móc doświadczać Jego mocy i wszędzie głosić Dobrą Nowinę. Wystarczy
już patrzenia w ziemię…
To była krótka, ale bardzo intensywna lekcja. Dziękuję!
Czytaliście już o ludziach-dźwigach? Polecam http://wspolnotaswietegopawla.blogspot.com/2017/03/uwaga-geboki-wykop.html?m=0#more