Cii..., spowiedź.
Siedziałam w zaparkowanym samochodzie. Na siedzeniu obok - rzeczoznawca jednej z firm ubezpieczeniowych wypełniał dokumenty szkody. Jedna kartka, druga, trzecia..., tu podpis czytelny, tam czytelny (to najczytelniej, jak potrafię - dodaję z uśmiechem), a pod spodem wystarczy parafka... Sporo tego - powiedziałam głośno. Wie pani, do zbitej szyby za 80 zł trzeba wypełnić tyle samo dokumentów, co do pożaru generującego straty rzędu kilkuset tysięcy - odpowiedział. Rozmowa trwała jeszcze chwilę, po czym każdy wrócił do swoich zajęć. W drodze do biura jeszcze nie do końca rozumiałam, dlaczego te słowa tak bardzo zapadły mi w pamięć. Odpowiedź przyszła kilka dni później.
Otóż u Boga "procedura" odpuszczenia grzechów wygląda dokładnie tak samo zarówno w przypadku osoby, która do spowiedzi przystępuje regularnie, jak i tej, która wraca czasem po kilku lub kilkunastu latach. Wystarczy spełnić pięć podstawowych warunków, by znowu móc cieszyć się życiem w bliskości z Jezusem. Jezus nie wymaga dodatkowych dokumentów, świadectwa przyzwoitości, zaświadczenia o niekaralności, zdanego egzaminu ze znajomości Biblii - jeśli minęło więcej niż dwa lata od ostatniej spowiedzi. Nie. Każdy jest równy wobec Jego miłości i miłosierdzia. "Kiedy napadli mnie w dniu dla mnie nieszczęśliwym, Pan był mi podporą. Wyprowadził mnie na otwartą przestrzeń i będzie mnie chronił, bo upodobał mnie sobie" (Psalm 18, 19-20)
Panie, Ty kochasz każdego człowieka. Dziękuję Ci, że dla Ciebie nie ma równych i równiejszych. Dziękuję za Twoją miłość.