dzień 45...

Dziś trudno mu było wysiedzieć w kościelnej ławce. Kręcił się, chciał się bawić, gadać, skakać... Msza była krótka, jednak wyszliśmy od razu po błogosławieństwie. Oboje poczuliśmy ulgę zaraz za schodami kościoła.

I choć nie z Mszy wiem, o czym była dzisiejsza Ewangelia, nie wiem, co było na kazaniu..., to jednak - pomimo spojrzeń wielu - sercem blisko - najważniejsze i tak się dokonało. Czegoś chcieć więcej?

Popularne posty