Duchowa homeostaza - wynik poniżej normy
Wrzask, huk, zgiełk, brud, kurz drażniący nozdrza i wymuszający kichanie. Tak, kichanie. Nie mylić z klaskaniem. Arena polityczna, kościelna ambona (Bogu dzięki, że nie każda!), poczekalnia w przychodni, przystanek autobusowy... wszędzie to samo. Gazety, internety, telewizje... Kto głośniej! Kto lepiej! Kto szybciej! Kto mądrzejszy, a kto głupszy. Byle ugryźć, udowodnić, pokąsać, dokopać, trzasnąć za niewINNOŚĆ. Albo chociaż nogę podłożyć. A niech ma, a niech wie! Co mi tam! Większości mniejszościom. Mniejszości tym większym. Pięknym za nadobne. Krzyk. Kto kogo bardziej obrazi... Oni nam na odcisk, to my im z buta... W imię czego, Kogo? Miłość w najczystszym wydaniu? Ewangelia w praktyce? Serio?
Głowa mi pęka. Serce mi pęka. Cała pękam, gdy na Mszy dla dzieci, które za moment mają przyjąć Pierwszą Komunię Świętą mówi się półgodzinne kazanie o wszystkim, tylko nie o Bogu, o Tym, który kocha tych swoich grzeszników - nas - ponad wszystko, ponad każdym ludzkim podziałem. Kocha Cię i nie rezygnuje z Ciebie, boś jest Jego dzieckiem! Nieusłuchanym, chodzącym po swojemu, naginającym granice na wiele sposobów... dzieckiem. Dlaczego tak mało się o tym mówi? To smutne. Oczy ze zdumienia przecierałam i pogodzić się nie mogę, że ciekawe i spragnione Jezusa dzieci, przygotowujące się od miesięcy na przyjęcie Go, siłą rozpędu wtłoczone zostały do światopoglądowej wojenki stworzonej z nieporozumień nas - dorosłych. Po co? Litości. Rekrutacje do szkół i przedszkoli, kontrowersyjne pomniki, osteoporoza, uniwersyteckie potyczki... tematy ważne - nie najważniejsze w Kościele. On - Bóg - Najważniejszy. Ten, który chce być blisko tych krzyczących i tych milczących, ranionych i raniących... "Przyszłość narodu" - garstka dziewięciolatków przystępująca do Komunii, którym mówi się, że Polska jest Polską, dopóki... Szkoda gadać, przytaczając dalej pewne niedzielne "głoszenie" w czasie Pierwszej Komunii Świętej. "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im..." (por. Mk 10,14)
"Różne są szkoły duszpasterskie" - usłyszałam w odpowiedzi, dzieląc się z innym kapłanem swoim bólem po wspomnianej Mszy Świętej. Tak, różne, ale Bóg jest jeden. Bóg jest dobry. Dlatego właśnie przynajmniej w Kościele chciałabym o Nim słuchać i z Nim spotykać. Nie chodzi tu o frazesy, dyplomatyczne odpowiedzi wbite w eleganckie pierwszokomunijne garniturki, ale o doświadczenie Boga Żywego, Zmartwychwstałego.
Panie Jezu, Ty ze wszystkiego potrafisz wyprowadzić dobro, masz też moc zapalić to, co zgasło... i o to Cię teraz proszę.
Ps. Kochani Księża, dziękuję Wam, że głosicie Słowo Boże. Proszę, mówcie nam o Bogu, mówcie nam o Jezusie, który wcale nie żył w "łatwiejszych" czasach i codzienność Go nie rozpieszczała, ale ciągle napotykał przeszkody, kłamstwa, oszczerstwa, o którym mówili za Jego plecami, nazywali żarłokiem i pijakiem (!) z którego szydzili, zdradzali i wydali..., a On do końca kochał ludzi i jednocześnie nie akceptował ich grzesznych wyskoków. Mówcie nam o zagrożeniach - organizujcie pogadanki, konferencje, luźne spotkania..., ale proszę, nie sprowadzajcie kilkuminutowego niedzielnego głoszenia do opowiadania o świecie, z przedrostkiem "ble". Bo usłyszane się nie odsłyszy. To nie idzie w niepamięć, ale spłaszczyć i obrzydzić może to, co ciągle dobre, piękne i czyste. I wychodzi później taka pani Nowak ze sklepu lub kościoła i narzeka Kowalskiej, że truskawki po 10, ławka by się przydała bardziej w cieniu, na róży znowu mszyca, zaraz będzie padać, a syn z Holandii to już wcale nie dzwoni. I wszystko to prawda. Dlatego właśnie przynajmniej w Kościele chciałabym słuchać o tym, że Bóg każdy ludzki trud i lament może przemienić w radosny taniec, a wieczorny płacz w poranne okrzyki radości (Psalm 30), że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych... (Łk 1,37). Bo Jezus nie jest Tym, który tylko czeka i czyha na to, aż się jednemu czy drugiemu noga powinie, by wymierzyć srogą karę i jeszcze mścić się za to nieposłuszeństwo, ale Tym, który tak jak kobiecie cudzołożnej, z miłością mówi: Ja cię nie potępiam, idź i nie grzesz... Bo gdzie, jeśli nie przy Jezusie mamy szukać wiary, nadziei i miłości - na każdą sytuację i wobec każdego.