Bez limitu - otwarte całodobowo


On ma chatę, która pomieści wszystkich – taką myślą podzieliłam się, wpatrując się w koszalińską katedrę, gdy stałam przemarznięta na jednym z dachów. Kilka dni później od innej osoby usłyszałam: „napisz coś o domu Boga”.  No tak, pisałam już o wielu domach, pensjonatach, hotelach, schroniskach…, ale nigdy o domu Boga. Tym razem nie chodzi raczej o to, bym analizowała style architektoniczne znanych mi świątyń, opisywała witraże, rozety, kwiatony, wimpergi…, choć godziny spędzone na wykładach z historii sztuki, pomimo upływu czasu zostawiły w umyśle niezatarte ślady.

Z umysłu do serca… - otwarte ramiona, ciepło, schronienie.
Bóg, który zaprasza Ciebie i mnie: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię…” (Mt 11,28).  Brzmi jak wołanie Jezusa do każdego z nas: przyjdź, mam dla ciebie czas, pogadamy, chcę dać ci wsparcie. Przyjdź – z bezsilnością, pogubieniem, smutkiem.  Przyjdź do domu kochającego Ojca. On nie wystawi ci oceny. Świat krzyczy i bezlitośnie mierzy. Relacje w domu: dwója, relacje w pracy: trója, dbałość o siebie: dwója, podsumowanie: jesteś do kitu. Bóg widzi nas inaczej i zaprasza do swojego domu – pełnego miłości, miłosierdzia. Domu, który jest schronieniem. Wejdź z torbą pełną zakupów i w potarganych włosach. Wejdź tak, jak wchodzi się do domu przyjaciela – bez zapowiedzi lub specjalnego zaproszenia, bez okazji, z pustymi rękoma… Jezus – Bóg – przyszedł przecież na świat nie mając domu.  To bardzo mocno przekonuje mnie, że w jakiejkolwiek znajduję się sytuacji, jakkolwiek nisko bym upadła,  mogę do Niego pójść, a On mnie przyjmie. Teraz już wywyższony i pełen chwały, ale dzięki temu, że był jednym z nas – doświadczając ludzkich upokorzeń, kłótni, bezradności wobec współbraci – rozumie serce każdego człowieka. 
On czeka. Bóg otworzył przed człowiekiem drzwi do swojego domu – bardzo namacalnie i fizycznie – zapraszając o dogodnych dla nas porach, by wejść, rozgościć się, najeść i napić. Ta otwartość, to Jego miłość... Pytam więc, czy i ja potrafię otworzyć swój dom dla Boga? Otwarcie, to przecież wejście w relacje…
Dla mnie bardzo budujący jest czas, w którym najczęściej niestety tylko na moment w ciągu dnia mogę wejść do Jego domu. Często o coś w pośpiechu proszę lub za coś dziękuję. Czasem wpadam tylko się przywitać. Niezmiennie otrzymuję pokój serca. Serca, które każdego dnia ma okazję stać się Jego domem.  

Przyjdź, gdy nie masz czasu i gdy masz go zbyt dużo. Przyjdź, gdy czujesz się przytłoczony i wtedy, gdy masz siłę, by góry przenosić. Przyjdź do domu Ojca. Ma otwarte całodobowo, dla każdego.

Popularne posty